Víveres. O drugiej kulinarnej miłości Dominikańczyków

15 listopada, 2021
Odstawiamy na chwilę lekkie jedzenie, owoce i sałatki. Dziś porozmawiamy bowiem o tym, jak się porządnie najeść, aby poczucie sytości nie opuściło nas przez najbliższe 2 godziny po zjedzeniu posiłku. Dominikańczycy wiedzą jak to zrobić, lubią ten stan i wszechobecny upał bynajmniej nie sprawia, że jedzą mniej czy lżej. Dziś na talerzu: yuca, ñame, yautía, batata, papa, plátano… czyli jednym słowem VÍVERES!

CZYM SĄ VÍVERES?

Tym mianem określane są w Dominikanie w większości warzywa bulwiaste/korzeniowe, ale nie tylko. W ich skład wchodzą także tzw. banany warzywne (platany), które mimo że rosną na drzewach i powinny być uznawane za owoce, są spożywane tylko w formie przetworzonej (ugotowanej lub smażonej), nie je się ich na surowo, przez co zaliczane są w potocznej nomenklaturze do rodziny víveres
Nigdy nie myślałam, że jedzenie może być dla kogoś tak ważne, póki nie dotarłam do Dominikany. Myślę, że víveres to, obok ryżu oczywiście, jedne z tych produktów, bez których Dominikańczycy jako kulinarni (i nie tylko!) patrioci nie mogliby być w pełni szczęśliwi.

YUCA

Według mojego subiektywnego kryterium jest to skrobiowe número uno. Smaku manioku (bo tak brzmi jego oficjalna polska nazwa) nie da się jednoznacznie określić, choć zdecydowanie nie przypomina on ziemniaka. Po ugotowaniu jest nieco kleisty, bardzo mięsisty, ze sporą ilością jadalnych włókien. W Dominikanie je się go na śniadanie, obiad i kolację – nie ma reguły, i przyrządza na przeróżne sposoby: w formie ugotowanej (sancochado), smażonej (choć rzadziej) i puszystego puree. Od wiek wieków używany jest również jako podstawa do casabe, tradycyjnego placka, którym zajadali się już prekolumbijscy taínos, a którego kupić można dziś nawet w zwykłym sklepie spożywczym. 

PLÁTANO VERDE

Pamiętam jak dziś, kiedy w asortymencie polskiego Auchan pojawiły się po raz pierwszy platany. W naszej naiwności pobiegliśmy razem z Cristianem czym prędzej do sklepu myśląc, że wszystkie zostaną w mig wykupione. Na miejscu zastaliśmy je jednak osamotnione, zalegające od kilku dni, zmieniające się już powoli w plátanos maduros (dojrzałe platany)… Przed stosem raz po raz zatrzymywały się osoby zastanawiające się nad przeznaczeniem tego „dziwnego banana” i czytające z zainteresowaniem jego instrukcję obsługi. Gdyby tylko wiedzieli, co tracą i że oto mają przed sobą istny cud natury, który przy niewielkim wysiłku zapewni wspaniałe doznania ich podniebieniom. Wyszliśmy skromnie z 10 sztukami; z połowy zrobiliśmy mangú (puree), a druga część poszła na fritos (smażone platany w wersji słonej lub słodkiej po zżółknięciu). Przykro pomyśleć, co stało się z resztą. 

ÑAME I YAUTÍA 

Zacznijmy od kawy, czyli coś specjalnie dla tych, którzy wypicie porannej kawy traktują jako obowiązkowy poranny rytuał. Z pewnością zrozumiecie Dominikańczyków i na pewno docenicie wyśmienity smak ich narodowej kawy zwanej Santo Domingo.

Dla Dominikańczyka Café Santo Domingo to świętość, zawsze colao en greca, czyli przyrządzana w tradycyjnej włoskiej kawiarce. Nawet Fidel Castro na szczycie „Cumbre de Panamá” przyznał, że „el café de ustedes es muy bueno, el tabaco no tanto” (wasza kawa jest bardzo dobra, tytoń nie do końca). Z drugą częścią zdania będziemy polemizować za chwilę, a teraz skupmy się na kawie. Na Dominikanie nie pije się herbaty, jedynie tzw. infusiones, czyli owocowe napary, które parzy się szczególnie w przypadku przeziębienia czy choroby. Natomiast kawa jest tu ubóstwiana, a monopol ma zdecydowanie Café Santo Domingo. Pije się ją przeważnie negro (czarną), czasami z dodatkiem cremola (śmietanka do kawy w proszku) lub gałki muszkatołowa i oczywiście brązowego cukru. Na Dominikanie rzadko można spotkać kawiarnie (tylko w centrum i lepszych dzielnicach), zamiast tego, na każdym rogu, w colmado (sklepik) lub na stoisku u dominikańskiej kobiety, możemy poprosić o małe cafecito. Kosztuje grosze, a smak i aromat cudowny! Dominikańczycy lubią wcześnie wstawać i mają ku temu dobre warunki. Tylko ok. piątek czy szóstej rano mogą cieszyć się świeżym powietrzem i w ten sposób odetchnąć trochę od operującego w dzień piekielnego słońca. To idealny czas na łyk pysznej kawy w gronie rodziny, znajomych lub sąsiada, zanim zacznie się codzienny ruch, hałas i skwar.

Mimo że rzadziej pojawiają się w solowym wydaniu, to często przyczyniają się do sukcesu słynnej potrawy sancocho*! Jest to gęsty bulion przyrządzony tradycyjnie z 3 rodzajów mięsa i víveres właśnie, a im jest ich w niej więcej, tym lepiej! Dla mnie jest to idealne połączenie dominikańskich i polskich smaków (w końcu zupy to nasza specjalność!) i choć podczas jedzenia gorącej zupy w tropikach podwyższa mi się temperatura, a pot niemiłosiernie spływa po całym ciele, to nigdy nie przepuszczę okazji na spałaszowanie tego gastronomicznego cuda.

 

PAPA I BATATA

Po tych wszystkich dziwnych nazwach w końcu coś co znamy, czyli ziemniaki i bataty.  Choć i tutaj nie obejdzie się bez ciekawostek. Bowiem w przeciwieństwie do Polaków Dominikańczycy ziemniaki jedzą przeważnie rano. Tak, są one jednymi z tych „lżejszych” víveres, z tego też powodu podawane są np. dzieciom w ramach pierwszego posiłku w szkole albo jako lekkie danie dla chorych, szczególnie w przypadku problemów żołądkowych. Są to zwykłe, ugotowane ziemniaczki, więc bez fajerwerków. Natomiast słodkie ziemniaki/ bataty wyglądają inaczej niż te sprzedawane choćby w Polsce – są żółte a nie czerwone – oraz są słodsze. Bataty dodaje się często do deserów, między innymi do słynnego habichuelas con dulce – treściwego kremu z czerwonej fasoli z mleczkiem kokosowym, cynamonem, wanilią i rodzynkami.
Smak to coś, co pozostaje z nimi na długo, za jego pośrednictwem z łatwością możemy powrócić do minionych wydarzeń i ożywić cudowne wspomnienia. W przypadku tak egzotycznych smaków jak te dominikańskie nie jest to oczywiście łatwe, ale nie jest też niemożliwe. W Polsce víveres znajdziesz najczęściej w małych sklepikach z żywnością egzotyczną/ orientalną (np. w Krakowie na Placu Imbramowskim), ale zdarzają się również okazjonalnie w supermarketach (np. Auchan i Carrefour). Warto wypatrywać okazji i raz na jakiś czas zapewnić naszym podniebieniom ekscytującą podróż w głąb dominikańskich smaków! 
——————————————-
Przeczytaj też: